"Chwilę myślałam nad odpowiedzią.
-Karolina, mam prośbę. Mogę?
-Jasne. - Uśmiechnęła się. - Zrobię co w mojej mocy.
-Ta dziewczyna, co tu wcześniej siedziała... Zapamiętałaś, jak wyglądała?
-Eeeeemmm... Chyba tak. Była ładna. A co?
-Mogłabyś coś zrobić, żeby nie wchodziła więcej do tej sali?
-Słucham? - Zaczęła się śmiać. - A kim ona jest, że mam jej zabronić?
-Hmmm, jakby to grzecznie powiedzieć... To jest szmata, którą nienawidzą
wszyscy z mojej szkoły, i dobiera się do Janka. Wystarczy? -
Powiedziałam, czując narastający gniew.
-Ej, ej... Wystarczy. Zrobię wszystko, żeby nie przekroczyła progu tego
pomieszczenia. Bądź spokojna. Ale teraz wróć do domu, bo widzę, że ledwo
żyjesz.
-Nie nie, dam radę. Ktoś musi przy nim być, pewnie jest sam...
-Wiktoria. Popatrz na mnie. - Niechętnie to zrobiłam. - Janek jest pod
profesjonalną opieką lekarzy, i mniej profesjonalną, ale pełną dobrych
chęci moją opieką. A ty wyglądasz jak wrak człowieka. Masz iść do domu,
albo osobiście cię stąd wyrzucę.
Poczłapałam do domu, padając na kanapę. Przekraczając próg domu poczułam
moc. Czyjąś wyjątkowo silną obecność. Wiem, że to nie jest obecność
człowieka..."
Obudziłam się. Chyba nie pospałam zbyt wiele, bo wciąż słońce było wysoko w górze. Od razu ruszyłam do szpitala, nie spojrzałam nawet na zegarek. Wpadłam na Karolinę, która nie była zbyt szczęśliwa, że mnie widzi.
-Jak ty wyglądasz? Zwariowałaś? Pacjentów straszysz! - Powiedziała z oburzeniem. Ledwo ją słyszałam, zamyśliłam się.
-Co? - Szepnęłam wciąż nieprzytomnie. Chwyciła moją rękę i zaprowadziła do łazienki. Ustawiła mnie przed lustrem, a ja prawie upadłam. Nogi się po prostu pode mną ugięły. Karolina spojrzała zaniepokojona.
-Popatrz na siebie. Myślisz, że Jasiek chce, żebyś tak wyglądała? Zastanów się, a ja idę po coś do jedzenia dla ciebie.
Spojrzałam w odbicie i zamarłam. Coś mi się działo z twarzą. Jakby skóra się topiła. Zaczęłam czuć ogromny ból, tłuszcz spływał i skapywał na moje ubranie. Zasłoniłam resztki buzi rękoma i upadłam na podłogę. Wijąc się na kafelkach myślałam, że umrę. Krzyczałam, a to coś napływało mi do ust. Dusiłam się masą z własnej skóry. Smakowała obrzydliwie, słono-żelowa.
Dyszałam ciężko, wszystko ustało. Nade mną stała Karolina cała przerażona. Przyklękła.
-Jezu, Wika, co ci się stało? - Szybko wyszeptała.
-Eee.. Pająk na mnie wszedł. Mam straszną fobię, i wiesz... Rzuciłam się na podłogę... Przepraszam. - Spuściłam oczy, zawstydzona. Przytuliła mnie. Tym małym gestem dodała mi mnóstwo otuchy.
-Chodź, wyjdźmy stąd.
Zaprowadziła mnie do małego gabinetu, który należał do jej mamy. Na biurko stała taca smakowicie wyglądających kanapek i duży sok tuż obok. Usiadłam, tak jak kazała i przyjęłam wciśniętą mi przez Karolinę kromkę. Mimo wielkich starań, jednak nie udało mi się włożyć jej do buzi. Dziewczyna chwyciła rękę, którą trzymałam jedzenie i siłą wepchnęła mi śniadanie do ust.
-Żuj. - Nakazała. Powoli moje zęby zaczęły rozdrabniać pokarm, połknęłam. Jedzenie naprawdę sprawiało mi trudność. Jedyne o czym potrafiłam myśleć, to Jasiek.
Jadłam więc bardzo powoli, ale jednak jadłam. Pierwszy posiłek od trzech dni.
-Zaraz wrócę, czuj się jak u siebie.
Za wiele mi to nie dało, zatem dalej jadłam. Rozglądałam się po wnętrzu przytulnego pokoiku. Małe szafki zawalone papierami i dokumentami, taki artystyczny nieład. Dobrze się tam czułam. W jednej chwili wpadła Karolina.
-Boże, Wiktoria! Szybko, Jezu! Janek umiera!
Rzuciłam kanapką. Wybiegłyśmy z gabinetu, prawie łamiąc nogi. Wpadałyśmy na pacjentów, słysząc ich obudzenie. Obraz mi się rozmywał, łzy cisnęły do oczu. Zatrzymałyśmy się przed salą. Chciałam tam wbiec, ale ochroniarz mnie powstrzymał. Wrzeszczałam, żeby mnie puścił, bo tam umiera mój chłopak. Krzyczałam, żeby dał mi się z nim pożegnać. Posłuchał. Podeszłam do szyby, oddzielającej korytarz od sali. Oddzielającej mnie od Jaśka.
Położyłam dłonie na szklanej tafli i patrzyłam, jak konwulsje władają ciałem chłopaka. Reanimacja. Pisk, będący tylko w tamtej sali, ledwie słyszalny dla osób nerwowo poruszającym się dookoła chłopaka, zagłuszył mi całą świadomość.
Po kilku minutach walki ze śmiercią, lekarze wyszli. Weszłam do sali, ciało leżało przykryte białym płótnem. Delikatnie odsłoniłam twarz i... Zawyłam. Rzuciłam się na Janka, krzycząc i płacząc.
Lekarze mnie odciągali, wezwali ochronę, ale ja nie mogłam odejść. Nie mogłam zostawić jedynej na świecie bliskiej mi osoby.
***
Leżę i patrzę się tępo w sufit. Tak jak po raz pierwszy. Jak wtedy, gdy tu przyjechałam. Było to już kilka ładnych lat temu, sama nie liczę, ile już minęło. Do teraz nie mogę pojąć, jak Bóg mógł mi to zrobić. Dlaczego zabrał mi jedyną osobę, którą kochałam i jedyną, która kochała mnie? Przewracam się na bok. Mój wzrok wędruje za okno. Zaczynam zastanawiać się, dlaczego odebrano mi cały mój świat. Całe szczęście, radość, nadzieję i spokój. Mimo upływu czasu dalej moje serce jest rozdarte, bo nikt inny nie był w stanie go zalepić. Łza spływa po moim policzku. Ale już się nie przejmuję. Ważne jest tylko to, że zaraz być może znajdę Janka, być może znowu będę z nim, szczęśliwa. Po tylu latach.
Wiesz, jakie to jest uczucie, kiedy ginie ktoś taki, i to na twoich oczach? Wyobraź sobie, że powoli tracisz całe szczęście i od tego dnia, każdy poranek będziesz spędzała na błaganiu o śmierć i zastanawianiu się, dlaczego ty. Od dzisiaj nie będziesz mogła normalnie żyć. Od dzisiaj będziesz cierpieć.
Wstaję. Bezszelestnie kroczę do łazienki dla personelu. Jest noc, więc będzie pusta. Wchodzę, jednak pielęgniarka myje ręce. Chwyta mnie i zaprowadza do łazienki dla pacjentów. Udaję, że korzystam. Zaprowadza mnie do pokoju. Kładę się, udaję, że idę spać. Wychodzi. Czekam. Wstaję i znów bezszelestnie idę do łazienki dla personelu. Tym razem rzeczywiście jest pusta. Nie zamykam jej na klucz. Idę do kabiny. Siadam i łykam tabletkę. Biorę łyk wódki znalezionej w szafce jednego z pielęgniarzy. Kolejna tabletka. Łyk. Tabletka. Łyk.
Po którejś kolejce jestem już zmęczona. Czuję, że zasypiam. Szybciej reaguję. Biorę tabletki po dwie i większe łyki. Pudełko już opróżnione. Otwieram następne. I znowu. Tabletka. Łyk. Opakowanie wypada mi z ręki, przewracam się. Mimo to, nadal się zabijam. Robi się coraz ciemniej i zimniej. Zaczynam płakać. Nagle pojawia się Janek. Patrzy na mnie smutno. Przybywa Mila. Płacze. On także zaczyna. Nie wiem co się dzieje. Powoli nic nie widzę. Brzuch mnie boli. Bardzo. Zwijam się z bólu.
Ciemność.
***
-Poznałam ją osiem lat temu, kiedy byłyśmy w liceum. Niestety, do szkoły chodziła tylko kilka dni, potem przestała. Jak się dowiedziałam dopiero niedawno, trafiła do szpitala. Nie mam pojęcia na jakiej podstawie, bo nie była szalona. Nie nawiązałam z nią żadnej głębszej więzi, ale wiem jedno. Była niezwykła. W jeden dzień dowiedziała się rzeczy, które skrywałam latami. Nauczyła mnie kilku rzeczy, ale nie chcę się tym dzielić. Odwiedziłam ją kilka razy w szpitalu, tylko, że nie pozwolono mi do niej wejść. Nie rozumiem dlaczego. Bardzo chciałam ją zobaczyć...
-Była moją przyjaciółką. Tak, jak powiedziała moja poprzedniczka, Wiktoria była cudowna. Bardzo miło wspominam nasze pierwsze spotkanie. Była wtedy w moim domu, u swojej siostry. Byłyśmy głodne, więc zrobiłyśmy zapiekankę. Tak się zagadałyśmy, że spaliłyśmy ją zupełnie. A do tego Wika potłukła talerze. Prawie wszystkie. Od tamtego dnia, byłyśmy nierozłączne. Tylko ona znała moje sekrety, tylko ona wiedziała o ciąży. Tylko ona dodawała mi siły nawet wtedy, kiedy sama ich nie miała. Tak za nią tęsknię, że to niewyobrażalne. W szpitalu również nie mogłam jej odwiedzać, a jestem pewna, że Misia by tego chciała. Osiem lat nie miałam z nią kontaktu, a mimo to, nadal kocham ją tak mocno jak wtedy.
-Wiktoria wiele zmieniła w moim życiu. Nie pomijając, że byłem w niej bardzo zakochany. To przypominało później obsesję, kilka razy pobiłem się z Jankiem. W końcu zrozumiałem, że nie będzie ze mną szczęśliwa, więc odpuściłem. Wolałem patrzeć na jej szczęście, niż sam miałbym być szczęśliwy. Od ośmiu lat z nią nie rozmawiałem, ale nadal ją kocham. Mimo, że tak naprawdę nikt o tym nie wiedział. Nawet ona. Kocham ją i zawsze będę.
-Szczerze mówiąc nie poznałam Wiktorii zbytnio. Jednak byłam przy niej, kiedy Janek umierał i kiedy było z nią źle. Tylko ja odwiedzałam ją w psychiatryku, bo jestem lekarką, a znajomości dużo dają. I Wiktoria naprawdę była w złym stanie psychicznym. Jednak nie na tyle, żeby nie można było jej odwiedzać, to jakiś absurd. Ale co chciałam powiedzieć Wam wszystkim to to, że rzeczywiście była genialną osobą. I bardzo ją lubiłam. Przepraszam...
-Była wspaniałą siostrą. Mimo, że tak naprawdę przez kilka lat nie miałyśmy kontaktu, bo wyjechałam. Kochałam ją bardzo, bardzo mocno. I nikt nie ma pojęcia, jak żałuję, że nie byłam z nią zawsze. Przepraszam, nie mogę....
-Moja bratanica? Nie da się jej opisać. Taka żywa, pracowita, kochana. Zawsze pomocna. I nie odwróciła się ode mnie w chwili, gdy większość z Was by to zrobiła. Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. Jest mi tylko przykro, że jej biologiczni rodzice zapili się, a ona o tym nie wiedziała. Chociaż w sumie nie wiem, czy chciałaby wiedzieć...
-Tak kończy się historia Wiktorii. Nigdy jej nie zapomnimy. Zapewne zmieniła w nas wiele. Zapewne każdy z nas kocha ją, w mniejszym lub większym stopniu. Będzie nam jej ogromnie brakować, ale przecież ona jest teraz w lepszym miejscu. Szczęśliwa, bo z ukochanym. Wiktoria sama wybrała swój los, mimo, że nie była tego świadoma. Musimy uszanować jej wolę. Podziękujmy Bogu, za znajomość z Wiktorią.
***
_________________________________________________________________________
Moi kochani. To już ostatni rozdział. Nie wiem, napiszcie mi tak szczerze, co o nim sądzicie, bo sami widzicie, że ma inną formę, zupełnie inną. Ja chcę Wam podziękować za wszystko. Nie będę tu wymieniać, bo zrobiłam to pod ostatnim rozdziałem 1 sezonu. Zostaw komentarz, tak na pożegnanie.
Jeśli kogoś jeszzce interesuje moja "twórczość", to moge powiedzieć, że mam w planach założenie bloga ze zwykłym opowiadaniem, bez Jasia. O zupełnie inne tematyce. I od czasu do czasu będe pisała coś na asku, więc obserwujcie.
www.ask.fm/znajoma2000
Moje blogi:
Po Froncolsku. Mój mały świat: http://pofroncolsku.blogspot.com/
Legendy Mrocznych Nocy: http://legendynocy.blogspot.com/
Tak więc, see you soon.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBrak słów.. Szczerze liczyłam na happy end ale to też mi odpowiada c: Twój blog był jednym z tych który regularnie czytałam ♥ Masz ogromny talent, nie marnuj go ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chyba lubisz doprowadzać czytelników do płaczu :'I Świetne zakończenie, takie niby częste ale to było.. inne. Jeżeli wiesz, co mam na myśli. Ogólnie szkoda, że kończysz z tym opowiadaniem, bo masz duży talent i świetnie ci to wychodziło ale pociesza mnie fakt, że planujesz napisać kolejne:) To ff zaciekawiło mnie jak nie wiem co, strasznie wczułam się w losy Wiktorii i Jasia. Życzę Ci dalszych sukcesów jeżeli chodzi o takie sprawy! I mam małe pytanko: nie planowałaś może napisać książki? :D Z chęcią kupiłabym wszystkie, które byś napisała bo naprawdę warto! Już nie wiem, co napisać bo mój zasób słownictwa powoli się kończy, haha. Powodzenia, cześć! <3
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć że to już koniec opowiadania. Nie mogę! Tak bardzo uwielbiałam czytać twoje rozdziały! Kochałam tego bloga i nadal kocham, chociaż wiem ze juz nie pojawi się tu nic, co by mnie uszczęśliwiło.
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie: Dlaczego juz kończysz z blogiem? Nie masz czasu? A może nie masz pomyslu na nowy rozdział? Proszę nie kończ z tym blogiem! Mogę czekać tydzień, miesiąc, dwa miesiące, ale proszę, nie kończ! Niech to, co dzisiaj napisalas będzie tylko snem Wiktorii, a w następnym rozdziale Jaś się obudzi. Proszę. Nie możesz tak skończyć z tym! Proszę..
Szkoda trochę, że to już koniec :c Mam nadzieję, że jeśli zaczniesz pisać tego nowego bloga to poinformujesz nas tu lub na asku >. <
OdpowiedzUsuń~Olisiaaa
Ryczę, ryczę, ryczę jak głupia. Dwie śmierci w jednym rozdziale. Dwie. O dwie za duzo. Jest mi tak w ch*j przykro, że Wiktoria tak skończyła. janek nie byś świadomy swojej śmierci, więc pół biedy. Ale Wiki.. Nie dosc, że w psychiatryku to jeszcze sama się zabiła. Najbardziej mnie zabolał fragment gdy w końcu zobaczyła Janka i Milę, mam wrażenie, że są rozczarowani.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem o jeden rozdział za mało. Za każdym razem za mało o jedno zdanie, słowo czy chociażby literkę. Takie jest całe opowiadanie. Genialnie napisana historia. Naturalna, nie naciągana, zwykła niezwykła, ludzka. Niesamowita. Mogę tak wymieniać ile chcesz, choć myślę, że mam zbyt ubogi zasób słownictwa. Tak cholernie zżyłam się z bohaterami. Z Wiką, z Olgą i nawet pacanem. Będę za nimi tęsknić w Twoim wydaniu. Dzięki, że tak cudownie piszesz <3
Chcę ci również podziękować za to, że mogłam cie poznać przez to ff. To dość nie typowe ale serio ci ufam. Lasce z internetu, to nie normalne. Ale to już tak na marginesie.
Cieszę się, że będziesz dalej pisać. Chyba wiesz, że jestem twoją największą fanką, prawda? Jesteś moim mentorem w pisaniu i cieszę sie, że mogę mieć za przykład kogoś piszącego tak jak ty. Nie mogę się doczekać kolejnej historii. (Nie creepypast ale to już wiesz XD Choć od ciebie i tak pewnie będę je czytać a potem płakać cicho w kącie, że się boję :v) Ale wracając: czekam. I będę czekać cierpliwie. :)
Słowem: dzięki za całokształt <3
Jestem beznadziejna w pisaniu komentarzy, wiem. ;-;
O rzesz w tutkę jak się rozpisałam XDD
UsuńI po płaczu. Czekam na następnego bloga. Ten był świetny. Czyli do zobaczenia?
OdpowiedzUsuńBędę tęsknić :c naprawdę pokochałam to opowiadanie... ale wszystko się kiedyś kończy :c
OdpowiedzUsuńTy chyba se żartujesz >:( Ja się prawie poryczałam! Nie mogę uwierzyć, że to koniec. Ehh, ciężko mi będzie przestać codziennie sprawdzać czy jest coś nowego...
OdpowiedzUsuńnie mozesz! nie możesz tego tak skończyć!!! musi być szczęśliwe zakończenie! co ty sobie wyobrażasz dzieewczyno? kocham twójego ff i nie mozesz go konczyc w ten sposób... kochana niech to będzie tylko jej sen błagam. mogę czekać nawet rok na następny rozdział ale pisz dalej!!!!!!! <333
OdpowiedzUsuńNo i się popłakałam. Ten epilog był taki smutny. Szkoda, że tak się wszystko zakończyło. Normalnie słów mi brak. To wszystko było takie piękne. Ich historia wciągnęła mnie, zżyłam się z bohaterami a tu już ich nie ma, wszystko się kończy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten przepiękny epilog oraz za całe cudowne opowiadanie.
Nie mogę się już doczekać nowego opowiadania. Masz talent dziewczyno i jestem pewna, że będzie wspaniałe.
Pozdrawiam mordko <3
To było cudowne. Brak mi słów. I przyznam że się poplakalam. Trochę mi smutno że to już koniec ponieważ jestem tu prawie od początku i tyle od tego czasu już minęło. Rozdział rzeczywiście jest inny. Bardzo poważny i smutny. Podziwiam cię za to że piszesz takie wspaniałe rozdziały. Szkoda że Jasiek z Wiktorią umarli ale widocznie taki był ich los. Mam nadzieję że poinformujesz nas o nowym blogu. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńSmutno mi i szkoda ze zakonczylas ich smiercią :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec... :< przy tych przemowach pożegnalnych prawie się popłakałam... niby to tylko postacie, które nigdy nie istniały i nie istnieją, ale przywiązałam się do nich :) pamiętam jak Wiktoria i Janek się poznali... ehh... Ona wtedy nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a tu tak się porobiło... Teraz wszyscy kończą swoje opowiadania :( wiem, że pomysły na nowe rozdziały i wena kończą się, ale mimo wszystko jest mi przykro... :,(
OdpowiedzUsuńWow rozdział wspaniały,tylko szkoda,że już ostatni...Ogólnie to uważam,że ten blog był uzależniający,jeśli dostało się info o rozdziale to nie dało się go nie przeczytać.Jak dla mnie był to najlepszy blog jaki czytałam,żaden nie może się z nim równać.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,że tylko tyle,ale nie wiem jak opisać to co łączyło mnie z tym blogiem,jak bardzo go lubiłam
~Trynkiś
Szkoda! Czekam na coś nowego!!!
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się >.< Nie dość, że uśmierciłaś Jasia to jeszcze siebie. A miało być tak dobrze ;-; Zrobisz jakiś blog z Jasiem? Zawsze po przyjściu z kąś cir czytałam, a ty mi wszystkich uśmierciłaś i co?
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się >.< Nie dość, że uśmierciłaś Jasia to jeszcze siebie. A miało być tak dobrze ;-; Zrobisz jakiś blog z Jasiem? Zawsze po przyjściu z kąś cir czytałam, a ty mi wszystkich uśmierciłaś i co?
OdpowiedzUsuńSzczerze? Wymiękłam. Wymiękłam i się popłakałam. Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Dziękuję Ci za to opowiadanie. Jesteś cudowna <3 :'(
OdpowiedzUsuńSzczerze? Wymiękłam. Wymiękłam i się popłakałam. Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Dziękuję Ci za to opowiadanie. Jesteś cudowna <3 :'(
OdpowiedzUsuńDO WSZYSTKICH AUTOREK KTÓRE ŚMIERCIĄ ZAKAŃCZAJĄ OPOWIADANIA ŚMIERCIĄ : czy waszą misją życiową jest to, żebym ryczała non stop?
OdpowiedzUsuńJeju rycze ! Szkoda ze nie skończyło się happy endem ale o tak jest super <3
OdpowiedzUsuńJeju Wiktoria nie sadzilam ze będzie taki koniec :( licze na to ze kiedyś będę miala okazje przeczytać twoje ksiazki,obowiązkowo! <3 ;*
OdpowiedzUsuńJeju Wiki nie myślałam że aż takie dasz zakończenie. W połowie jak Janek umierał to zaczęłam płakać ale jak Francola umarła to już całkiem wymiękłam. :'(
OdpowiedzUsuńInnego zakończenia się spodziewałam :'(
OdpowiedzUsuńAle mimo to nie zawiodłam się na twojej twórczości :)
Ta opowieść daje dużo do myślenia :/
Dziękuję za takie głębokie przesłanie ❤
Dlaaaaaczego? !?!? Dlaczego się pytam?! Dlaczego ich umrzyłaś? ! :(
OdpowiedzUsuńRycze :( nie spodziewałam się tego zakończenia... Nadal nie rozumiem dlaczego Janek tak nagle umarł oraz co natchnęło cię do napisania tak drastycznego zakończenia. W sumie to rozumiem decyzję Wiktorii , stracić wszystko co się miało to musiało być bolesne. Czytając to mam wrażenie ze to wydarzyło się na prawdę :( twoje opowiadanie skłoniło mnie do bardzo głębokich refleksji nad moim życiem. Polecę to każdemu kogo znam. Jak na razie ciężko jest mi pogodzić się z myślą że już nie będzie froncali ... Z pewnością przeczytam następnie opowiadanie i cieszę się że jednak nie kończysz w 100% z pisaniem bo to by było na prawdę głupie z twojej strony, ponieważ masz ogromny talent. Będę tęsknić :( trzymaj się mordeczko :/
OdpowiedzUsuńCzemu czemu czemu :cc
OdpowiedzUsuńKtoś tu oglądał Salę Samobójców 8))
OdpowiedzUsuńJezu, jak mogłaś? Ten blog był i nadal jest moim ulubionym. Opowiadanie, które tutaj się znajduje jest niewyobrażalnie wspaniałe. Czytając go, za każdym razem się uśmiechałam, byłam szczęśliwa, wesoła... Najchętniej przeczytałabym wszystko od nowa. Co do zakończenia, to zrobiłaś je fenomenalnie.
OdpowiedzUsuńDeklaruję się, że z 1000% pewnością będę czytać Twojego kolejnego bloga. Nieważne co tam się będzie znajdować, nieważne o czym będziesz pisać, ważne, że właśnie Ty będziesz jego autorką. Bardzo Ci dziękuję za to wspaniałe opowiadanie, życzę weny i powodzenia. <3
Gorące uściski i pozdrowienia, Natalia.
Szokda że koniec ale zawsze będę wspominać to ff bo jest gienialne❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńTy kochasz sprawiać, że płaczę. Przez ostatnie 3 rozdziały 5 raz sie poplakalam. Według mnie za szybko skończyłaś los Wiki Jasia ale mówi sie trudno. Masz ogromny talent i nie marnujesz go. W skrócie, KOCHAM to <3
OdpowiedzUsuńRzadko płaczę nad losem bohaterów literackich. Tylko nad tymi, których tak bardzo mocno kochałam. Sama się dziwiłam, ale kiedy umarł Janek nie płakałam. Nie na głos. Łzy mi kapały na ubranie, ale na głos nie zapłakałam. Myślałam: "Jest jeszcze Wiktoria, wszystko się jej ułoży, da radę!". Ale kiedy zmarła Wiki nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Smutne zakończenie, ale to dobrze. Wesołe byłoby lepsze, ale nie wywołałoby tylu uczuć i emocji. Nadal nie usunę Cię z Co czytam? Co polecam?, bo mimo, że już nie będę czytała dalej, bo skończyłaś, chcę aby inni dowiedzieli się o tym blogu. Chcę, aby opowieść Wiktorii ich wzruszyła, tak jak wzruszyła mnie. Na koniec chciałabym zaprosić Was wszystkich na mojego bloga (http://iloveyoujdabrowsky.blogspot.com/). Chciałabym dostać od Was porady. Bo tak naprawdę, czytelnicy Wiktorii, mają jedne z najlepszych pomysłów. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco i życzę sukcesów :)
OdpowiedzUsuńBoże, dlaczego to jest takie świetne ! :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, bo dopiero zaczynam:
http://bestmistake-fanfic.blogspot.com/
Czemu odebrałaś Jana, czemu ?! Po raz pierwszy płacze nad czyjąś książkom. To najbardziej wzruszające zakończenie. Czemu, się jeszcze raz pytam, czemu ? Ja mam 18 lat i w moim życiu żadna historia nie wzbudziła we mnie łez. Aż do teraz. Kocham Ciebie i twoją historię. Ale wytłumacz mi czemu nie ma happy end'u i co się stało potem z Jaśkiem i Wiki.... Proszę.....
OdpowiedzUsuńA wiec nadszedł ten dzień kiedy sie wzruszyłam :') nie płakałam dotychczas przy żadnej z książek bądź filmow na których wszyscy którzy oglądali ze mną musieli mieć ze sobą kilka paczek chusteczek :') ale ten blog jest normalnie nie do opisania :') dziękuje ci za najcudowniejszy tydzień czytania jaki kiedykolwiek przeżyłam :') jeszcze chciałam cię przeprosić za to ze dopiero tutaj dodaje pierwszy komentarz ale taki ze mnie leniuch :d jeszcze raz dziękuje :)
OdpowiedzUsuńPłacze, to jest nie do odpisania :'( brak słów :( idealne *_*
OdpowiedzUsuńOmg *.* płacze tak bardzo płacze <3 <3 Super historia tylko szkoda żę tak szybko ją skończyłaś <3 :( UWIELBIAM CIEBIE I TWOJEGO BLOGA <3 <3
OdpowiedzUsuńPoryczałam się :C Zakochałam się w Twoim opowiadaniu od 1 rozdziału. Mimo iż blog oficialnie został zakończony postanowiłam zostawić komentarz. To opowiadanie zmieniło wiele. Bardzo wiele. W szczególności mój światopogląd. Szczerze mówiąc liczyłam na happy end ale trudno... taka była twoja wola. Piszesz świetnie, masz talent! Szczerze mówiąc gdybyś kiedyś napisała książkę to daj znać, bo chętnie przeczytam. A... i dzięki tobie mam na religie wymowke do katechetki o "kuciu sie modlitw na blachę" - tak to nazwyam. Dzięki jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńlovegame-jdabrowsky.blogspot.com
płacze!!! :'(
OdpowiedzUsuńPlącze. Plącze i nie mogę przestać płakać. Czemu skończyłaś pisać? Czemu ich oboje zabiłaś. Powinien to być sen ! Przepowiadający Wice aby uwarzyła na sobie i na Janka oraz aby nie ufała Dagmarze czy jak jej tam było. Ale jednym słowem masz talent dziewczyno pisz dalej następne fanfictiony . Bo na prawdę wiele sie różnią od pozostałych które czytałam i czytam .
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak to czytałam , mimo , że znam już ten rozdział na pamięc , to i tak czytam rozdziały od początku :( Froncala jesteś najlepsza ! <3
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie niczego napisać...
OdpowiedzUsuńDaj mi znać, jak napiszesz książkę, okej? <3
Płaczę <3
OdpowiedzUsuńPiszesz tam cudownie <3 <3
http://delikatna-jdabrowsky.blogspot.com
Płaczę <3
OdpowiedzUsuńPiszesz tam cudownie <3 <3
http://delikatna-jdabrowsky.blogspot.com
Janek umiera. Moja reakcja:
OdpowiedzUsuńKdb-$;-"/$(jznsjhdnd?#/$+%;"+nsjK#$%@&
Wiktoria umiera. Moja reakcja:
Ghsnxnxhxkxnxxkzj/$;$-;ndbhddhsj
Rycze i sie nie podnosze.
Zapraszam do mnie, ja dopiero bede zaczynac swoja historie. :)
didyouforgotaboutmejdabrowsky.blogspot.com
Zapraszam
OdpowiedzUsuńmarzen-czat.blogspot.com
A blog wspaniały mega, zajebisty świetny i tak dalej . Szkoda że to już koniec
http://Jak orzeł leć
OdpowiedzUsuńzapraszam
jeżeli znacie kogoś kto jest harcerzem lub harcerką udostępnijcie linka powyżej bo może go ten blog zainteresować
Usuń