"Poczułam, jak ktoś owija mnie kocem. Potem pamiętam tylko samochód... Poczekalnię w szpitalu. Ktoś wcisnął mi gorący kubek w dłoń i jakąś kartkę, którą od razu schowałam do kieszeni. Widziałam, jak kobieta wiezie postać pod białym płótnem. Dobiegłam do niej, ale ochroniarze mnie złapali. Zaczęłam krzyczeć. Tylko nie mój Janek... Przyszedł mężczyzna, ukłuł mnie w ramię. Po chwili ktoś kładł mnie na łóżko. W moim pokoju znalazł się inny facet. Już nie krzyczałam, byłam spokojna.
-Jak się czujesz? - Zapytał z troską malującą się w oczach.
-Co z nim? Żyje?
-O kim mówisz?
-Mój chłopak. Szatyn, przywieziony dzisiaj karetką. Doktorze, czy on żyje? - Rozpłakałam się.
Chwycił mnie za rękę, ściskając ją lekko.
-Bardzo mi przykro, ale..."
-Bardzo mi przykro, ale... Twój chłopak miał zawał.
-Boże, co?! Przecież on ma 19 lat! Ale żyje? - Rozpłakałam się.
-Tak, ale...
-Ale co? Doktorze, proszę powiedzieć!
-Jest w śpiączce.
Usiadłam i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, czy płaczę ze szczęścia, że żyje, czy smutku, że jednak nie wszystko jest okej.
-Kiedy się wybudzi? - Zapytałam z nadzieją.
-Może za kilka godzin. Albo dni. Nie potrafię ci odpowiedzieć, czy w ogóle się obudzi. Wierzysz w Boga? - Zaskoczył mnie tym pytaniem.
Zastanowiłam się. Noszę na szyi złoty medalik, ale w kościele nie byłam od bardzo dawna. Te całe religijne przedstawienie mnie odpycha. Wiara w Boga to jedno, ale z drugiej strony to tez nie jest tak do końca. Bóg jest "Naszym Przyjacielem". Tak przedstawia go Kościół i Wierni. Ale czy przyjaciel by nas zmuszał do czegokolwiek? Chociażby uczestniczenie we Mszy Świętej. Jeśli nie chodzisz do kościoła - nie wierzysz. Takie jest spojrzenie Kościoła. A czy przyjaciel zmuszałby cię do odwiedzania go? Oczywiście, że aby przyjaźń nadal trwała, trzeba się spotykać i rozmawiać. Ale to nie jest obowiązek. Drugi koniec kija jest taki, że modlitwy, modlitewniki i tym podobne sprawy to bzdura.
Czy żeby rozmawiać z kimkolwiek, muszę mieć wyuczony na blachę tekst, bo nie potrafię powiedzieć nic sama od siebie? Czy swoje problemy przekuwam w wierszyk? Nie, więc po co wymagają od nas wystudiowanej mowy dla Boga? Przecież On nas zrozumie, cokolwiek Mu powiemy i w jakikolwiek sposób. On nie czyta w naszych myślach, ale w duszy już tak. Nie jest człowiekiem. Jeśli naszemu realnemu, fizycznemu znajomemu rzucimy "jest dobrze" mimo, że płaczemy każdej nocy wtuleni w poduszkę, on uwierzy. A Bóg wie, kiedy i dlaczego nam jest źle i wtedy się pojawia. On będzie przy nas nawet kiedy przestaniemy w Niego wierzyć i będziemy dusić w sobie całe zło świata. Bóg jest naszym przyjacielem.
Wyobraź sobie taką sytuację, choć może każdego dnia przeżywasz ją na nowo. Chcesz się zabić, ale zawsze się boisz. Płonie w tobie jeszcze to światełko nadziei, że jeszcze kiedyś się poprawi, że niedługo zaczniesz być szczęśliwa. Dni mijają, ale jest coraz gorzej. Nie masz już absolutnie chęci do życia. Nie znasz słowa "przyjaciel", ani "radość". Nie ma żadnego, ale to żadnego ratunku. Próbujesz popełnić samobójstwo. Prawie ci się udaje, już zbliżasz się do końca.... Ale nagle... Nagle budzisz się gdzieś. W dowolnym miejscu, gdzie jest ci dobrze. Po raz pierwszy od bardzo dawna. I ktoś do ciebie mówi, że tak samo będzie na ziemi. Tylko musisz trochę poczekać i uwierzyć. Musisz pokazać, że chcesz. I ten ktoś obiecuje ci, że będzie przy tobie zawsze, ż będzie Twoim przyjacielem.
Zastanawiasz się, co zrobić. Z jednej strony, chciałabyś mieć jakiekolwiek oparcie, chciałabyś wierzyć, że wszystkie twoje problemy przestaną istnieć. Że będziesz miała dla kogo żyć. Zgadzasz się. Dostajesz szansę. Wracasz na ziemię i zaczynasz wszystko od początku. Przełamujesz swój strach i zwątpienie do ludzi, zaczynasz rozmawiać z innymi, wychodzisz na dwór. Zaczynasz spać spokojnie, coraz dłużej, znowu jesz normalnie bez zwracania jedzenia. Twoich rąk już nie ozdabiają cięte rany ani w twojej głowie już nie dzwonią słowa "zabij się".
Zaczynasz żyć. Żyć tak naprawę, a nie na chwilę. Cieszysz się każdym dniem, codziennie budzisz się i zasypiasz z uśmiechem. Mało tego, zaczynasz marzyć. I te marzenia się spełniają! Masz przyjaciela! Nie oszukasz Go, kiedy będzie ci źle. Codziennie będziesz chciała z nim rozmawiać, spotykać się. To będzie piękna więź, długotrwała. Po prostu wspaniała. Niemożliwe? Nie ma już dla ciebie ratunku? A jednak jest. To Bóg. Nie wierzysz w Boga? Dlaczego?
Czyżbyś nie wierzyła w te wszystkie brednie wypisywane w kościele? Czy durny katecheta wie, co mówi? Posłuchaj Świadectw. Świadectwo, to prawdziwa historia ludzi, którzy mieli osobiste spotkania z Bogiem. I on im pomagał. To nie bajka dla dzieci. Do przyjaźni z Bogiem trzeba dojrzeć.
-Wierzę. - Odpowiedziałam. - A co to za pytanie?
-Bo wiesz, wiara w Boga pomaga, uśmierza ból. Módl się, a twój chłopak na pewno się obudzi. Bóg nie skrzywdziłby tak wspaniałej dziewczyny jak ty. - Uśmiechnął się.
-Skąd pan wie, że jestem wspaniała?
-Widzę to po twoich oczach. Tkwi w nich wrażliwość. Dużo przeszłaś. Ale wiem, ze chcesz walczyć o każdy dzień. Idź do domu, do parku, spędź trochę czasu sama. Napisz list do Boga. Czytałaś może "Oskara i Panią Różę"?
-Oczywiście. Była to moja lektura szkolna.
-Więc wiesz, jak bardzo wiara pomogła Oskarowi. Spróbuj.
Spędziłam prawie całą noc na szpitalnej ławce przysypiając, ale ten lekarz z którym rozmawiałam w końcu osobiście zamówił mi taksówkę. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło. Rzuciłam się na kanapę tak, jak stałam, czyli w butach i ubraniu. Momentalnie usnęłam.
Obudziłam się kilka minut po szóstej. Spałam jakieś cztery - cztery i pół godziny. Zaparzyłam kawę i usiadłam przy stole, biorąc gorącą filiżankę w dłonie. Odwiedziny w szpitalu zaczynają się od ósmej, więc mam trochę czasu. Spojrzałam za okno. Jakaś dziewczyna stała z plecakiem na przystanku, zapewne czekała na autobus. Był ładny dzień. Nie mogłam iść do szkoły, nie wytrzymałabym psychicznie. Nagle wstałam, sięgnęłam pierwszą z brzegu kartkę i długopis.
Nie wiem, co nagle we mnie wstąpiło. Zaczęłam się modlić, łzy popłynęły z moich oczu. Nie panowałam nad słowami, które szybko spływały na kartkę. Nagle wszystkie moje smutki, żale i zmartwienia odpływały ze mnie.
Panie Boże. Nie wiem nawet, co mam napisać. Przede wszystkim, oświeć mnie, dlaczego całe zło świata skupia się na mojej osobie? Teraz jeszcze Jasiek...
Wiesz, ciężko mi o tym pisać, a łzy na policzkach mi w tym nie pomagają. Jednak posłucham randomowego lekarza i napiszę do Ciebie.
Zastanawiam się, czy nie mam jakiś problemów psychicznych. Cały czas próbuję sobie coś wmówić, chcę na siłę stać się ofiarą. Nie mam pojęcia, czy to przez jakąś chorobę, czy po prostu chcę być zauważona. Tylko tak naprawdę przez kogo? Nie będę Cię oszukiwać. Doskonale wiesz, że jesteś dla mnie ważny i bardzo chcę, żebyś mi pomógł.
Napisałam bardzo długi list. Cała zapłakana wyszłam do łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Pochyliłam się nad umywalką i opłukiwałam twarz wodą, kiedy usłyszałam:
-Myślisz, że kogoś interesuje, co wypisałaś na tej durnej kartce?
Momentalnie się podniosłam i szybko rozejrzałam. Woda rozmyła mi trochę pole widzenia, ale mimo to nie zauważyłam nikogo w pobliżu.
-Co? Myślisz, że komuś jest ciebie szkoda? Że Janek płakałby, gdyby coś ci się stało?
-Kim jesteś?! - Zaczęłam krzyczeć. - Pokaż się!
Nagle rozległ się krzyk, straszny krzyk, przez który upadłam na kolana. Mimo, że zatkałam uszy dłońmi i skuliłam się, wrzask nie ustawał. Dzięki temu zorientowałam się, że to wszystko dzieje się w mojej głowie. W jednej chwili wszystko ustało. Powoli otworzyłam oczy, ciężko dysząc. Rozejrzałam się i...
-Do zobaczenia.
Wybiegłam z łazienki śmiertelnie przerażona. Kawa kapała ze stołu swobodnie, a kubek leżący obok był pęknięty na dwie równe części. Przykucnęłam, opuszkami palców wyciągając mokrą kartkę z brązowej, aromatycznej kałuży. Złożyłam ją dwa razy i nadal wymoczoną, wsadziłam do kieszeni.
***
Usiadłam koło Jasia. Odgarnęłam mu z twarzy ciemne włosy, delikatnie muskając jego policzek. Przeniosłam wzrok na rękę, i na aparaturę wciąż podtrzymującą go przy życiu. Zmięta kartka leżała obok na stoliku.
-A może by tak odłączyć te wszystkie wężyki...? - Nagle pomyślałam.
________________________________________________________________________
Skomentuj, bardzo proszę :C Wysil się trochę, pokaż, że czytasz!
Dziś tak bardziej poważnie. Napiszcie mi proszę ale tak szczerze, co sądzicie. Tak refleksyjnie.
PRZY OKAZJI, BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TAK OGROMNĄ LICZBĘ KOMENTARZY. TO WSPANIEŁE! <3
Nie zapomnij o "+1" i "obserwuj" oraz o follow na asku! Dzięki! <3
Zapraszam na aska, gdzie zawsze jest info o rozdziałach i możecie mnie poznać :3
http://ask.fm/Znajoma2000
Snapchat: froncala
Skype: froncalaff
Grupa: https://www.facebook.com/groups/987549737922750/
Ojej <3 Świetny! Taki prowadzący do rozkmin ;) Czekam na następny, bo końcówka mnie rozwaliła! ;D
OdpowiedzUsuńWątek religijny trochę nudny,ale reszta jest całkiem okej ;) Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNie możesz !!! On nie moze umrzeć :(
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się że jest mało komentarzy :D pisz dalej bo robisz to świetnie :3 rozdział skłaniający do refleksji nad sobą :) bardzo pomysłowe. Nie pozwól aby dziewczyna odłączyła aparaturę. Doskonale wie że to dzięki niej Jasiek jeszcze żyje :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Super, taki refleksyjny rozdział :) Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTylko żeby ona nie odłączyła tych rurek xd
Czekam na kolejny <3 Życzę weny :3
Kobieto Ciee chyba pogięło odłączyć Jasia od czegoś tam. Nie nie i jeszcze raz nie.Janek ma żyć. Bo inaczej to Cię odnajdę i jeszcze nie wiem co zrobię ale na pewno coś wymyślę.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM =D
Zapraszam do siebie:
kocham-jdabrowsky.blogspot.com
Super rozdział =D
OdpowiedzUsuńJestem w takim szoku, że nie wiem co mam napisać.
Mam nadzieję, że Janek wyjdzie z tego i obudzi się niedługo. A ta końcówka, miałam ciary.
Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału =)
Pozdrawiam mordko i weny życzę <3
Idź się lecz! Jak możesz w ogóle?! Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie. Jak go odłączy to cię znajdę. Mieszkam niedaleko!
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3 Dodam, że dziś na lekcjach moja przyjaciółka czytała twoje opowiadanie, wciągnęło ją, dzięki mnie ^^
OdpowiedzUsuńNa prawdę cudo! Cieszę się że dałaś motyw religijny i Boga przedstawilas jako przyjaciela. ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam: :http://jasiekklara.blogspot.com/?m=1
Super *--* mi ten watek religijny pasowal xD i nie wiem co przyszlo jej do glowy, ALE MA NIE ODLACZAC WEZYKOW! XD
OdpowiedzUsuńTylko niech sie nie odważy odłączyć tych kabelkow !
OdpowiedzUsuńJej... nie wiem co mam napisać. :o Ten rozdział wzbudził we mnie wiele refleksji.. Daje mocno do myślenia, działa na psychikę. :> Tak troszkę się czułam jakby część z tych myśli była zapisana prze mnie. Fenomenalny, dawno się tak nie czułam, nawet nie wiem jak to nazwać. Takie rozmyślania nad tą przyjaźnią, wiarą... No i znów nie wiem co napisać... A właśnie, dziwne to było, te głosy w jej głowie, pęknięty kubek i.. co to miało być na końcu, że ona się zastanawia nad odpięciem tego wszystkiego.. Nie zrobi tego, prawda? Nie postąpi tak lekkomyślnie!
OdpowiedzUsuńTeraz czas, żeby podziękować! Tak się cieszę zawsze na nowy rozdział, wiem że Wiktoria napisała coś fantastycznego! Także, dziękuję! Wiem, że uwielbiasz pisać, ja natomiast uwielbiam czytać twoje ff! :D
Wow... pisanie tego komentarza zajęło mi ponad 10 min.. mam nadzieję, że docenisz! :3 Do następnego, kochana! :* ♡♡♡
Widzę że Wiktorii przychodzą głupie pomysły do głowy! Nawet nie próbuj czegokolwiek tam przestawiać! Rozdział jak zwykle cudowny ! :*
OdpowiedzUsuńSupi rozdział <3
OdpowiedzUsuńWcale nie jest nudny :xD
Mi się takie rozdziały podobają z "siłą nadprzyrodzoną" czy jak to tam nazwać ! Podsumówując supi rozdziała i czekam na nexta :*
Nie! nie rób tego! :(
OdpowiedzUsuńCzy ty oszalałaś? Nie możesz zabić głównego bohatera, NIE MOŻESZ (w sumie to możesz, bo to twoje opowiadanie), ale nie rób tego nam...
OdpowiedzUsuńProszę, nich to nie będzie prawda... chory sen, to tylko ten głupi chory sen!!!!!! PROSZĘ NIE RÓB NAM TEGO!!!
~Olisiaaa
Tylko nie prubuj mu tego od łącząc bo cie zabije. A tak wogule to zarombisty rozdział
OdpowiedzUsuńTylko nie prubuj mu tego od łącząc bo cie zabije. A tak wogule to zarombisty rozdział
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńTYLKO GO ZABIJ A PRZESTANĘ TO CZYTAĆ XD
OdpowiedzUsuńWTF? Co to było.... Wyjaśnij mi to! Szybko next!!!
OdpowiedzUsuńhttp://iloveyoujdabrowsky.blogspot.com/#_=_
Ona nie może go zabić ! NIE MOŻE :O 😞
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE... Ona nie może tego zrobić
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńhttp://icannorlivewithoutyoujas.blogspot.com/?m=1
Czekam na nexta ♡♥
OdpowiedzUsuńMatko....!!! :o czekam na następny Rozdział!!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział �� zawsze sa swietne ��
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich do mnie :) narazie napisałam tylko przedstawienie mojej osoby ale wpadajcie :)
didyouforgotaboutmejdabrowsky.blogspot.com