Wyświetlenia

piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 6

"Zapomniałam,że ojciec mógł gdzieś leżeć. Wstałam i poszłam go szukać. Był w sypialni, koło łóżka. Co dziwne, było tu więcej dymu niż w kuchni. Sprawdziłam oddech. Nie oddycha! Co robić, co robić?!..."

Spróbowałam go podnieść. Nie ma mowy, za nic w świecie go nie uniosę. Matka jest dość drogna i niska, a on wysoki i bardzo masywny. Nie mogłam zacząć reanimacji, bo też bym się zaczadziła. Boże, pomocy! Co zrobić najpierw?! Otworzyłam okno na oścież i szybko wybiegłam po jakąkolwiek pomoc. Matka dalej leżała nieprzytomna, ale oddychała. Zadzwoniłam pod 112, opisałam sytuację. Powiedzieli mi, że bym zawołała kogoś, kto byłby w stanie unieść ojca. Tylko tu był problem. Najbliższych sąsiadów miałam kilkaset metrów dalej, lecz oni wyjechali na narty.

Jeszcze nigdy w życiu nie miałam tak trudnego wyboru przed sobą. Dwoje rodziców. Wyobraźcie sobie, jakbyście na moim miejscu byli wy. Ratować ojca, z bardzo dużym ryzykiem, że sama spłoniesz pod wpływem dymu a do tego możliwa śmierć matki, bo jest nieprzytomna, czy ocalić matkę, której być może nic nie jest i żyć ze świadomością, że zostawiłaś swojego ojca na pastwę losu i przez ciebie nie żyje? 

Obojga nienawidziłam. Zastanawiasz się teraz zapewne, jak można nienawidzić własnych rodziców?! Przecież dali mi życie itp itd! Można. Zbyt wiele krzywdy mi w życiu zrobili. Ale byli ludźmi. A ja jestem harcerką, która jest tak cholernie wrażliwa. Nie miałam łatwego życia. Rzadko w domu był spokój. Kiedy już miałam jakąś koleżankę, nigdy nie zapraszałam jej do domu. Czasami to wręcz nie był dom, tylko jakaś melina. Jak dla żuli.

 Ile razy, przechodząc i patrząc na jakiegoś żula myśleliście "ten to jest dobry, tylko chleje i nic więcej. Niedziwne, że skończył na ulicy"? A teraz pomyśl, że ten żul jest twoim ojcem. Wierz mi, nie w życiu nic bardziej wstydliwego, nie możesz się poczuć gorzej, niż wtedy, kiedy raz na kilkanaście miesięcy idziesz z grupą znajomych i oni nagle zaczynają się śmiać z jakiegoś dziada, że "co za pijany frajer" a ten "frajer" zaczyna cię wolać. A ty wymijasz go szybko udając,że go nie znasz. 

A teraz wyobraźmy sobie sytuację z chłopakiem. Nie, nigdy nie miałam chłopaka. Kiedyś prawie mi się udało. Znasz go już jakiś czas, jesteś w nim zakochana, ty mu też nie jesteś obojętna. Spotykacie się raz po raz, kiedyś musiał do toalety, a to było dość blisko twojego domu. Zapraszasz go. Wchodzicie i stojąc w progu czujecie smród alkoholu i brudnego ciała. Wszędzie butelki po piwie i wódce, bałagan i rozbite szkło. Chłopak szybko wymija cię, wychodzi. Nigdy już nie napisał, nie zadzwonił, nie odebrał telefonu. Zablokował cię na Facebooku. 

Jak byłaś dzieckiem nigdy nie chodziłaś na żadne urodziny do koleżanek bo nie było kasy na prezent, bo niemiałby cię kto odebrać. Przecież rodzice dzień w dzień pijani. Nie chodziłaś do dziewczynek z klasy, więc w końcu przestali cię zapraszać.

Nadal się dziwisz, jak można nienawidzić własnych rodziców? To na końcu uwierz mi, że ja to wszystko przeżyłam. Opisałam ci właśnie kawałek mojego życia. Fajne, nie? Usłane różami od początku aż do teraz. Rozumiecie już?

W końcu przyjechała karetka, a tuż za nią wóz strażacki. Zaprowadziłam ich do miejsca, gdzie leżał ojciec. Wróciłam na podjazd do matki. Zaczęłam się nią zajmować, kiedy trzech rosłych mężczyzn wynosiło mojego ojca. Matka się ocknęła. Ratownik bacznie obserwował moje poczynania. Chyba nie mógł się nadziwić. Próbował zacząć rozmowę:
-Czy ta kobieta to twoja rodzina?
-Tak. Matka. - Zastanawiałam się, czy nie skłamać. Ale jednak odpuściłam.
-I ty zachowujesz absolutny spokój, kiedy dookoła to wszystko się rozgrywa? - Byłam spokojna? Może na zewnątrz. W środku cała dygotałam. Przecież ode mnie zależało ich życie. Właśnie przyjechał drugi wóz strażacki.
-Tak, uczono mnie, że spokój to podstawa. 
-Kto cię uczył? Robisz wszystko tak dobrze, jakbym to robił ja. Jesteś pielęgniarką?
-Nie, harcerką. W harcerstwie podstawą jest pierwsza pomoc. Często mamy jakieś kursy, szkolenia i tego typu rzeczy. Będąc w harcerstwie kilka lat, to przy dobrych wiatrach masz doświadczenie jak ratownik. No cóż, nie sądziłam, że kiedyś mi się to przyda. Ale warto było uważać na zbiórkach.
-Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem. Możesz pogratulować swoim przełożonym, dobrze cię wyszkolili. 

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo przyszedł jakiś inny ratownik i mój rozmówca odszedł. Po chwili obojga dorosłych zawieziono do szpitala. A pożar nadal trwał. Okazało się, że z kuchni ogień rozprzestrzenił się na pół domu. Najbardziej zniszczony był mój pokój. Kiedy strażacy walczyli z żywiołem, przez cały czas siedziałam na podjeździe, tępo patrząc na to wszystko. W ogóle nie myślałam nad tym, co się dzieje. Po prostu siedziałam bezmyślnie, czekając nie wiadomo na co. Na wehikuł czasu? Śmieszne. Po kilku godzinach wyczerpującej walki udało się oswoić płomienie, aż zniknęły zupełnie. 

Przyjechała jakaś grupa ludzi, owinęła mnie w koc i gdzieś zawiozła. Nie mogłam wydusić z siebie nawet jak mam na imię. Wciąż patrzyłam otępiale, szeroko otwartymi oczami. W końcu trafiłam do szpitala. "Na obserwację". 

Nie wiem, ile czasu minęło od dnia pożaru. Może miesiąc, może doba, może tylko kilka tygodni. Bo wciąż żyłam na skraju świadomości, to było jakby prywatne szaleństwo. Na szczęście nastał w końcu dzień "obudzenia". Lekarze mówili, że wreszcie szok mi minął, ale nie podawali szczegółów. A to nie był szok. To był sen, gdzie mogę apatycznie obserwować życie, sama w nim nie uczestnicząc. 

W końcu stwierdziłam, że czas zapytać o rodziców. Znalazłam lekarza, i odpowiedź wcale mnie nie zdziwiła...
___________________________________________

Witajcie! Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał! :)
Chciałabym podziękować Zuzi z aska, która mi baaardzo pomogła :)
Dziękuję Wam, że czytacie i piszecie komentarze, bo po widzę, że to, co robię ma sens!
Jeśli macie jakieś rady/pomysły opinie,  zapraszam na aska! ask.fm/Znajoma2000
CZYTASZ=KOMENTARZ! ❤















7 komentarzy:

  1. Meega <3 Czekam na kolejny :** Zapraszam do mnie: http://my-dreams-my-love-my-life.blogspot.com/ (jeszcze dziś pojawi się następny rozdział)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega , mega , mega , mega , mega poprostu mega ! On uzaleznia czekam na kolejne rozdzialy :* Tylko tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się popłakałam ... ;/ ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomo, harcerze mają pomoc w jednym palcu. Co do rozdziału super

    OdpowiedzUsuń