Wyświetlenia

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 30

"Podziękowałam mu bardzo za wszystko i poszłam do siebie. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. W całym pokoju było mnóstwo kwiatów. Najróżniejszych, od róż, tulipanów i goździków, przez storczyki aż po fiołki i bratki. Na łóżku, które także było w płatkach, leżało duże pudełko. Zastanawiałam się od kogo. Zerknęłam na dołączony liścik i mnie zatkało..."

Trzymałam karteczkę i nie wierzyłam własnym oczom. Szybko odpakowałam prezent i zobaczyłam kopertę oraz mniejszą paczkę. Ciekawa otworzyłam i moje zdziwienie osiągnęło maksimum, bo ujrzałam pendrive'a. Poszłam po laptopa. Wsunęłam tam nośnik i włączyłam pierwszy z dwóch plików. Czekając na załadowanie multimediów rozerwałam powłokę.

Chwyciłam w ręce list.

Droga Wiktorio!
Nie wiem w sumie od czego zacząć. Tu ciocia Marta. Siostra ojca. Przede wszystkim chcę życzyć Ci wszystkiego najlepszego, bo jak mniemam, ta paczka została dostarczona w dniu Twoich 17-stych urodzin? 

Dobra, od początku. Może wiesz, może nie, ale Los płata nam różne figle. Czasem dobre, ale często też złe. Dla mnie akurat stał się sprzymierzeńcem. Dlaczego, zapytasz? Jak wiesz, 8 lat temu miała miejsce kłótnia, która na zawsze odmieniła stosunki moje i Twoich rodziców. Zastanawiam się, czy wiesz o co poszło, czy kiedykolwiek Ci powiedzieli? 

Otóż na długo przed awanturą marzyłam o wyjeździe do Anglii. Wiedziałam, że u Was w domu źle się dzieje. Próbowałam z nimi rozmawiać, że mają dzieci i muszą wziąć się w garść, ale nic to nie dawało. Postanowiłam, że ja przejmę prawa rodzicielskie nad Tobą i Julią i razem wyjedziemy, żeby zacząć nowe życie. Rozmawiałam z prawnikami i Twoimi rodzicami. Przykro mi to mówić, ale zupełnie ich nie obchodziło, co z Wami będzie, a ja jestem najbliższą rodziną, więc miałabym duże szanse. Zaczęłam realizować plan, nic Wam nie mówiąc. Bo gdyby coś poszło nie po mojej myśli, byłybyście zawiedzione.

To był błąd. Ogromna pomyłka, której do teraz nie mogę sobie wybaczyć. Dlaczego Wam nie powiedziałam?! Żałuję tego. Julia nie mając pojęcia o moich zamierzeniach uciekła z domu. Szukałam tej dziewczyny wszędzie wraz z policją, ale na próżno, bo stała się pełnoletnia i nikt nie mógł jej zmusić, żeby wróciła. 

Przyjechałam wtedy do Twojego domu i wszystko wykrzyczałam Waszym rodzicom. Że są nieodpowiedzialni, rzygać mi się chce na ich widok, że przykro mi gdy na nich patrzę. Nie zostali mi dłużni, zwyzywali mnie od całego zła świata, że córki chciałam im ukraść. Wyszłam trzaskając drzwiami i już nigdy nie przeszłam przez ten próg. Duma mi nie pozwoliła. 

Strasznie cierpiałam, że nie udało mi się zapewnić Wam wolności. Dlaczego nie wzięłam Ciebie? Pierwsza przyczyna jest taka, że to byłoby nie fair wobec Julki. Bo wyglądałoby to tak, jakbym tylko czekała, aż przestanie stać mi na drodze. Co oczywiście jest nieprawdą. Drugi powód jest taki, że po tym incydencie Twoi rodzice nie zrzekliby się praw. Siłą mogłabym może coś zdziałać, ale byłoby to trudne, z uwagi na to, iż mają (wtedy mieli) dobrą opinię publiczną. Wiesz, co się dzieje w czterech ścianach już na zawsze w nich zostaje.

Jak wspomniałam o Losie, zawsze idzie on w parze z Przypadkiem. Dopełniają się nawzajem, tworząc świetny duet. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Wyobraź sobie, że idąc na zakupy, w Claire's natknęłam się na Julię. Ja jej nie poznałam, ale ona mnie tak. Padłyśmy sobie w ramiona płacząc, a kupujący patrzyli na nas jak na idiotki. Niewiarygodnie mnie to zdziwiło, że także mieszka w Londynie. 

Opowiedziała mi swoją historię, którą Tobie też dane było usłyszeć. Byłam w szoku i wyrzuty sumienia, które przez te wszystkie lata zeszły na drugi plan, znów stanęły mi przed oczami. Gdybym Wam powiedziała... Ale wiem, że teraz jesteście szczęśliwe. Twoją siostrę spotkałam pół roku temu. Opowiedziała mi, że Cię znalazła i zamierza przyjechać do Polski, żeby zobaczyć. 

Na początku chciałam rzucić wszystko i wyjechać z nią, ale gdy przemyślałyśmy to wspólnie, odmyśliłam się. To byłby zbyt duży szok dla Ciebie, być może uznałabyś to za zmowę czy coś w tym rodzaju. Gdy Julia się z Tobą spotkała, napisała mi maila, że masz się dobrze. Po części wiedziałam od niej o rozprawie i adopcji, lecz nie chciała mieszać mnie w nic, dopóki sama wszystkiego nie ogarnie.

Długo myślałyśmy, co teraz zrobić. Dowiedziałam się, że masz wspaniałego chłopaka, prawda? Gratuluję. Ja od zawsze zmieniam ich jak rękawiczki, bo z żadnym nie potrafię związać się na stałe. Kilku prosiło mnie o rękę, lecz zawsze odmawiałam. Nie czuję potrzeby stałego związku. A może po prostu się go boję? Sama nie wiem.  

W każdym razie, chcę Cię zobaczyć. Mam nadzieję, że nie masz do mnie żalu za brak kontaktu. Piszę ten list przez dwa tygodnie. Każdego wieczoru siadałam z kartką papieru i nie mogłam zapisać słowa. Taka wewnętrzna blokada. W końcu powstało słowo. Jedno, drugie, trzecie... I w ten sposób kończę. Całość zapisałam jednego dnia, 30 kwietnia. Jutro wysyłam Julii paczkę dla Ciebie, aby podarowała Ci ją w urodziny.

Pragnę myśleć, że nie zepsułam Ci ich w ten sposób. Dla Ciebie będę zawsze, pamiętaj. 

Kochająca ciocia Marta.


Siedziałam i nawet nie wiedziałam, że mam oczy pełne łez i zupełnie mokre policzki. Spodziewałam się wszystkiego, każdego, ale nie jej. Mimo to, ogromnie się cieszę. Włączyłam dawno załadowany filmik i tym razem jeszcze bardziej się rozkleiłam. Ciocia składała mi życzenia. Nie dziwię się, że Julia ją rozpoznała. Nic się nie zmieniła. 

Jasiek wpadł do pokoju wystraszony moim szlochem. Także patrzył po pokoju zdziwiony.
-Dlaczego płaczesz? 
-Ciocia Marta. - Wyszeptałam i wskazałam na monitor. Od razu zrozumiał, uśmiechnął się i przytulił mnie. Zniknął na chwilę i powrócił z kartonikiem chusteczek. Zaśmiałam się, on jest taki kochany.
-Od kogo te kwiaty? - Zapytał.

Wstałam i po kolei zaczęłam czytać liściki dołączone do bukietów. Od Kamila, Gabi, Olgi, Kuby... Pokazywałam Jasiowi wszystkie, i zawachałam się przy Kubie, ale uśmiechnął się tylko. Nareszcie zrozumiał. Było 17 wiązanek. Zaśmiałam się, zastanawiając, czy to przypadek czy taki był cel. Mimo wszystko, to było bardzo miłe. Tylko Mila nie dała mi prezentu, ani kwiatka. W ogóle ostatnio jej nie widuję. Hmmm. Coś się dzieje...

Z tego wszystkiego zapomniałam o dokończeniu prezentu od cioci. Drugim plikiem okazał się filmik zmontowany ze wszystkich naszych wspólnych zdjęć. Niesamowicie było oglądać jak dorastamy przy boku cioci Marty. Siedzieliśmy z Jankiem z szerokimi uśmiechami wpatrując się w kolorowe slajdy. Oczywiście płakałam. Gdyby ktoś mnie nie znał, pomyślałby, że miałam cudowne dzieciństwo. Sama prawie w to uwierzyłam.

Została jeszcze jedna koperta. Spojrzeliśmy na siebie z Jaśkiem i niepewnie rozerwałam papier. Wypadły dwa bilety samolotowe i karteczka.


"Tak, jak pisałam. Mam nadzieję, że mnie odwiedzisz i
Poznam w końcu Twojego wybranka. Czekam. Buziaki."


Wmurowało nas oboje. Nie wiedzieliśmy, czy to nie sen. Jaś zawsze chciał zobaczyć obcy kraj, z resztą ja tak samo. Rzuciliśmy się na siebie dziko, śmiejąc się jak wariaci. To najpiękniejsze urodziny, jakie mogłabym sobie wymarzyć. Nawet w sumie nie śmiałabym tego pragnąć. Co ja bym zrobiła bez Janka? Kim bym była? Ciocia Marta ma rację. Los i Przypadek zawsze chodzą w parze. 

Po tych wszyskich wrażeniach minionego dnia, padłam na łóżko bez siły. A ten pacan zaczął mnie łaskotać. Kątem oka spojrzałam na zegarek, który wskazywał 01:18. Mój chłopak stwierdził, że noc jeszcze młoda i coś obejrzymy. Zaprotestowałam, bo chciałam spać, ale usiadł na mnie. Naprawdę. A nie był taki lekki. 
-Oglądamy czy nie? - Zapytał z chytrym uśmiechem. To nie wróży nic dobrego.
-Nie. Ja. Chcę. Spać. Proszę. Zejdź. - Ledwo dukałam słowa, nie mogłam złapać tchu.

Co zrobił mój ukochany? Zaczął skakać. SIEDZIAŁ NA MNIE I ZACZĄŁ SKAKAĆ! To było tak śmieszne i tak bolesne, że roześmiałam się. Popatrzył na mnie zdziwiony, że jego genialne tortury się nie udały i pocałował mnie, chcąc przekonać. No, to już lepsza metoda. Zgodziłam się, ale tylko pod warunkiem, że będzie to komedia romantyczna. Mina mu zrzedła, ale niechętnie na to przystał. 

Film był dość ciekawy. Bardzo mnie śmieszyło, że Janek przysypiał, kiedy to on sam chciał coś oglądać. Całowałam go wtedy, momentalnie był rozbudzony. Jego spodnie też. Tuż przed trzecią kiedy zaczęły sie napisy, zauważyłam, że jestem głodna. Powiedziałam mu to, a Janek pociągnął mnie za rękę i kazał robić naleśniki. Oznajmiłam mu, że mam urodziny i to on powinien mi je przyrządzić.

 Niestety, trafnie zauważył, że już sporo po północy, więc skończyłam swoje święto i mam mu zrobić naleśniki. 
-Nie chce mi się. - To była prawda. Podszedł do lodówki. Już siadałam przekonana, że zacznie gotować, ale poczułam dość mocne uderzenie w plecy, jakby piłką. Okazało się, że to uśmiechnięty Jan rzucił we mnie jajkiem, w celu przekonania do pracy. 

Przyklękłam zbierając resztki. Chciałam mu się odpłacić, ale Pan Genialny rozsypał mi kilogram mąki na głowę, włosy, piżamę... Aż sapnęłam, kiedy biały pył wtargnął za koszulkę. Wstałam i już chciałam go zabić tym jajkiem, ale zaczął uciekać. Krzyczałam "cienias!" na cały dom, ale w końcu pobiegłam w ślad za nim. Zapomniałam o mące i przy każdym ruchu zaznaczałam drogę na biało... 

Dorwałam go przy drzwiach od swojego pokoju. Chciał się zamknąć, skubany. Włożyłam rękę w szczelinę między drzwiami a framugą, ale wcześniej wsadziłam tam stopę. Wpadłam na wyśmienity pomysł. Zaczęłam krzyczeć "z bólu". Niby, że mi dłoń przytrzasnął. Zrobiłam minę jak do płaczu. Mój plan się udał, bo pobladł. Natychmiast wyszedł i chciał obejrzeć kończynę, ale go przewróciłam i tym razem, to ja na niego usiadłam i zaczęłam skakać. 

Musiało to komicznie wyglądać. Dziewczyna siedząca i skacząca po chłopaku, który dławi sie się ze śmiechu, a dookoła nich lata mąka. Jasiek przewrócił mnie, ale nie siadał. Po prostu mnie objął. Zasnęliśmy w siebie wtuleni na podłodze o 04:00 nad ranem.

_____________________________________________________________________

Misie! Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba, bo pół dnia go pisałam. To takie podziękowanie za 60 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ!!! Czy wy wiecie, co to znaczy?! To oznaka, że marzenia się spełniają i trzeba w siebie wierzyć. Tak bardzo Wam dziękuję... To naprawdę niesamowie patrzeć na komentarze. Przy prologu są trzy, a przy obecnych rozdziałach ponad trzydzieści! Dziękuję zwłaszcza tym osobom, które są przy mnie od początku. Dziękuję za każde podesłane ff, za każde miłe słowo, lajka, obserwację. Za każde wyżalenie się i podziękowanie. Za spełnienie marzenia. Za każde wyświetlenie i marudzenie. Za 379 followersów na asku. Za zdjęcia do tła (nadal wysyłajcie!!!). Za spam "kiedy rozdział?!?!?!" i za to, że po prostu jesteście.

Przede wszystkim, chcę podziękować Oldze. Była ona moją zwykłą czytelniczką, a teraz jest jedną z najbliższych przyjaciółek. Wspiera mnie każdego dnia. Dzięki niej budzę się z uśmiechem. 

Podsumowując - jesteście najwspanialszymi czytelnikami, jakich może sobie wymarzyć pisarka czy blogerka. Najfajniejsze jest to, że jesteście fanami, czytelnikami i przyjaciółmi. O za to Wam także dziękuję.

Przypominam, że czytelnicy wstawiają link do ff do opisu na asku. Zapraszam ma aska: 



15 komentarzy:

  1. Może i nie jestem od początku ale będę do rad do kadry będziesz pisała te genialne Ff 😎😘😍💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i nie jestem od początku ale będę do rad do kadry będziesz pisała te genialne Ff 😎😘😍💖

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś najlepsza! Twoje ff jest świetne! Poświęcasz się dla nas tracąc połowe swoje wolnego czasu! Masz WIEEELKI talent! Podziwiam cię mega! Z rozdziału na rozdział zaskakujesz nas coraz bardziej! Kochamy cię! <3 P.S. Marzenia się nie spełniają.. marzenia się spełnia :* <33

    OdpowiedzUsuń
  4. O jej jakie sweet ! *-* kocham to . A koniec jest przesłodki ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest najlepsze ff o Jasiu, miśka <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Super urodziny. Lecz ta po urodzinowa "zabawa" najbardziej mi się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział fenomenalny, ale przecież nie muszę tego mówić bo już wiesz. Wiesz też że kocham twoje opowiadanie, i czekam na kolejny rozdział. Zapytasz pewnie po co w takim razie to piszę? Żeby pogratulować ci 60 000 wyświetleń! Gratuluje mordko! Życzę dalszych sukcesów i pisz dalej bo cię uduszę jak się nie dowiem co dalej!
    Zapraszam do siebie -----------------------------> Mari
    http://cieplowsrodchlodu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Rozdział? Oh! Ah! Dopis pod rozdziałem mnie rozłożył. Nie dosć, że po tresci rozdziału byłam w kawałkach to jeszcze bardziej mnie rozbroiłas..

    OdpowiedzUsuń
  9. Serio super opowiadanie :) oby było takich jeszcze więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojeeejjjj. ...!! Jak romantycznie, słodko i śmiesznie! <3 no serce mi sie ciszy kiedy czytam takie rozdziały! :D Kocham, kocham! No jestem ciekawa jak się dalej akcja potoczy! :** Do następnego kochana! Jesteś mega, pamiętaj! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny xDD haha nie mogłam ;D a ta notka od ciebie... Łezka poleciała <3 czekam na następny <3

    http://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha zajefajny rozdział ^^ ciesze sie że czytam ten blog o samego początku. Najnajnajlepszy

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż się wzruszyłam (ale nie płakałam) gdy zobaczyła ten list od cioci Marty. Piszesz FENOMENALNIE! Masz ogromny TALENT, który świetnie wiesz jak wykorzystać. Dziękuję Ci za to, że piszesz i że mogę poświęcić trochę wolnego czasu na czytanie Twoich opowiadań, które z rozdziału na rozdział są coraz bardziej doskonałe.

    OdpowiedzUsuń