"Tak więc siedziałam w tej popękanej misce, a Jasiek stał nade mną jak samiec alfa. Wbiegł do domu. Już chciałam wstawać, ale wrócił. Kiedy zobaczyłam, co przyniósł, oczy mi się szeroko otworzyły..."
Trwałam przez chwilę bez ruchu, aż w końcu zimno zaczęło mi doskwierać. Trzymał kolaż. Sklejkę najpiękniejszych zdjęć, jakie kiedykolwiek widziałam. To były nasze fotografie, jak siedzimy, przytulamy się lub całujemy. Z parku, kiedy chodzimy za rękę czy karmimy kaczki. Prawie się popłakałam. Pomógł mi wstać, przytulił mnie i wyszeptał, że to spóźniony prezent urodzinowy.
Powiesiłam go na centralnej ścianie w pokoju i ozdobiłam lampkami. Wszystko wyglądało cudownie. Resztę dnia spędziliśmy na kanapie oglądając głupie filmy, przez które przysypiałam. Nudziły mnie, ale Jasiek bardzo rozemocjonowany wyczekiwał na każdą scenę. Wieczorem porozmawiałam z Olgą i umówiliśmy się we trzech do ginekologa.
Rano strasznie bolał mnie brzuch, ale poszłam z nimi. Dziewczyna była rozstrzęsiona, bała się osądu lekarza. Kiedy przyszła jej kolej, uścisnęła mnie i spanikowana przekroczyła próg gabinetu. Jaś przelotnie na mnie spojrzał i podążył za nią. Nigdy się specjalnie nie przyjaźnili ale widzałam, że się martwi. Czekałam długą chwilę. Zza drzwi nie dochodził żaden dźwięk.
Zaczęłam chodzić od ściany do ściany, przygryzając nerwowo wargę. Gdzie oni są tyle czasu? Boże, niech to nie będzie ciąża... Proszę. Ludzie patrzyli się na mnie trochę krzywo, ale nie obchodziło mnie to. Każda sekunda była jak minuta, czekanie coraz bardziej mi się dłużyło.
W końcu otworzono drzwi. Wyszła z nich Olga, a tuż za nią Jan. Nie było po nich widać żadnych emocji. Dopiero kiedy wyszłyśmy z ośrodka moja przyjaciółka odważyła się na mnie spojrzeć.
-I co? Co powiedział lekarz? - Zapytałam.
Olga rzuciła się na mnie i gorzko płakała. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. To niemożliwe. W jednej chwili zawaliło jej się całe życie. Przez chwilę nieodpowiedzialności i kompleksów. Nie chciałabym być na jej miejscu... Przytuliłam ją mocniej czując łzy na swoich policzkach. Janek stał obok trochę nie wiedząc, co robić. Podszedł i objął nas obie, dając nam (przynajmniej mi) poczucie bezpieczeństwa i odrobinę pocieszenia. Trwaliśmy tak dobrą chwilę, aż dziewczyna się trochę nie uspokoiła. Pojechaliśmy do naszego domu. Olga nie mogła wrócić do siebie w tej chwili, nie w takim stanie. Kazałam jej napisać smsa do mamy, że ma się nie martwić, bo zostaje u mnie na noc.
Zrobiłyśmy sobie "babski wieczór". Chciałam, żeby dziewczyna się trochę odprężyła po stresie ostatnich dni. Mimo wszystko, czułam do niej niejasny żal, że nie powiedziała mi o tym wyjściu do klubu. Ale była, jest moją przyjaciółką i muszę jej pomóc. Wysłałam Jaśka do sklepu po masę słodyczy i słonych przekąsek. Wiadomo, że smutki trzeba zajadać jedzeniem. Wybrałam też najgłupsze dwie komedie, które okazały się najśmieszniejsze z dotychczas oglądanych przez nas obie.
Następnie zrobiłyśmy ciasto. Niestety, nie mamy zbyt dużego doświadczenia w pieczeniu. Mówiąc delikatnie - zupełnie spaliłyśmy placek. Tak, dokładnie jak zapiekankę w jej domu. Cóż, nie wszyscy są stworzeni do gotowania. Wyjmowałam właśnie wypiek z piekarnika, i aż upuściłam blachę. Na chwilę pojawiła się Mila. Jednak gdy ją zobaczyłam, miałam problemy z identyfikacją. Ubrana w jakieś łachmany, wychudzona, blada i z sińcami pod oczami. Obie z Olgą zamarłyśmy, kiedy stanęła przed nami. Patrzyłyśmy, jak zamykają się jej oczy i upada.
Krzyknęłam na Janka, który od razu przybiegł. Dzwonił po pogotowie, kiedy starałam się ją ocucić. Nie udało mi się. Przyjechała karetka. Ja cały czas byłam jak w transie. Ocknęłam się z niego dopiero w samochodzie, gdy Jasiek płacząc wiózł nas do szpitala. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek to robił. Dopiero do mnie dotarło, jak bardzo są nawzajem ważni. Przecież oni mają tylko siebie. Ja mogę zerwać z Jasiem w każdej chwili, albo on ze mną. Jeśli teraz straci Milkę, zostanie zupełnie sam. Ja ewentualnie mam Julię, a on? On nie ma nikogo.
Podczas drogi i już w szpitalu rozmyślałam nad całym swoim życiem. W sumie, przez szesnaście lat to było pasmo nieszczęść, żyć mi się odechciewało. Ale kiedy poznałam Jaśka i Milę - ludzi, którym na zawsze będę wdzięczna, zrozumiałam. Dopiero wtedy poznałam życie bez ciągłego strachu i poniżania.
Oderwałam się od smutnych rozmyślań i skupiłam na Jaśku. Był cały w nerwach, z resztą mu się nie dziwię. Zaczęłam zastanawiać się, co jest ze mną nie tak. Dlaczego nie reaguję jak on? Czemu nie jest mi tak przykro i nie jestem w takim szoku? Czy Mila nic dla mnie nie znaczy? Oczywiście, że znaczy. Przecież to ona w pewien sposób zastąpiła mi matkę.
Z chwilą, kiedy to pomyślałam, z moich oczu trysnęły łzy, a ja skuliłam się i objęłam głowę ramionami. Jasiek patrzył na mnie zdziwiony. Przytulił się i także zapłakał. W końcu przyszedł lekarz.
-Witam, czy któreś z państwa to rodzina? - Zapytał. Jaś poderwał się na równe nogi.
-Dzień dobry, tak. Jestem jej bratem. Co z nią? - Prawie wykrzyczał na jednym tchu.
-Pańska siostra miała ogromną ilość opiatów w organizmie. Znajduje się teraz w lekkiej śpiączce, co jest charakterystyczne dla długotrwałego zażywania. Niestety, w tej sytuacji jesteśmy zmuszeni wezwać policję. Przykro mi.
Widziałam, jak Jankowi krew odpływa z twarzy. Zacisnął dłonie w pięści. Opiaty? Mila? Lekarz odszedł, a ja podeszłam do chłopaka.
-Opiaty? Czy to jest to, co myślę? - Wyszeptałam przerażona.
-Tak. Opiaty to rodzaj narkotyku. Między innymi heroina. - Usiadł bezwładnie na ławce i oparł głowę na dłoniach. - Nigdy Ci nie mówiliśmy, ale zanim umarł ojciec, Mila była uzależniona. Wysyłaliśmy ją na detoksy i po czwartym w końcu przyszły efekty.
-Czekaj, czyli kiedy ona była z Olgą w klubie....
-Zgadza się. Nie była pijana, tylko naćpana. Tego się właśnie bałem.
Stałam i patrzyłam się tępo w brudną, białą ścianę. To niewiarygodne. Nikt nigdy nie wierzy, że narkotyki są tak blisko. Każdemu wydaje się, że to go nie dotyczy, a tak naprawdę dookoła jest pełno tego gówna. To jest tak niesamowicie okrutne, że obracamy się w tym wszystkim nie mając o niczym pojęcia.
Olga przyjechała z nami do tego szpitala. Nie mogłam jej wypuścić do domu w takim stanie, a tym bardziej zostawić samej na obcej przestrzeni. Ona cały czas siedziała obejmując ramionami kolana pogrążona we własnych myślach. Koszmarny dzień dla nas obu. Nie wiem, dla której bardziej.
-Olga, chcesz do domu? - Zapytałam z troską. Zaprzeczyła kręcąc lekko głową.
To miał być nasz dzień. Po tej smutnej nowinie miałyśmy się rozerwać, sprawić, żeby nie myślała zbyt dużo. Ale niestety, jak zwykle nam się nie udało. Dlaczego los zawsze nam rzuca kłody pod nogi? Zwróciłam się do chłopaka.
-Janek?
-Hmm? - Spojrzał na mnie smutno.
-Co powiemy policji?
-Nie wiem, Misiu. To trudne. Nie mam nawet jak jej wybronić. Nie obędzie się bez sprawy w sądzie. Módlmy się tylko, żeby jej nie zamknęli.
W ciągu mniej więcej półgodziny pojawiła się policja. Rozumieli, że nie chcemy jechać z nimi na komendę, bo Mila jest w szpitalu, więc po kolei brali nas do dużej, oddzielnej sali i przesłuchiwali. To była moja druga rozmowa z nimi. Podczas pierwszej Jasiek się praktycznie wypowiadał za mnie, bo nie byłam w stanie tego robić. Teraz musiałam sobie poradzić sama. Nie wiedziałam, co mówić. Postawiłam zatem na prawdę.
Pytali o moje więzi z Milką, jaki mamy kontakt, czy zauważyłam jakieś dziwne zachowanie u niej, czy znikała z domu i tak dalej. Typowe przesłuchanie jak na filmach. Starałam się mówić spokojnie i rzeczowo, ale denerwowałam się coraz bardziej wraz z każdym następnym pytaniem. Panowie chyba to zauważyli i pomyśleli, że jestem czemuś winna, gdyż każde nowe słowo było zabarwione wyrzutem. Czułam dyskomfort i w końcu rzeczywiście w swojej psychice stałam się "tą złą".
Podziękowali grzecznie za rozmowę, kiedy się rozpłakałam i wyszłam z sali. Jasiek do mnie podbiegł i od razu przytulił. Olga była ostatnia. Wyszła po jakiś 10 minutach, kiedy mi czas w tym pokoju z nimi dłużył się niemiłosiernie. Ona w sumie nie miała nic do powiedzenia policjantom, bo prawie nie znała się z oskarżoną. Janek powiedział, że rzeczywiście mnie trzymali długo. Moja przyjaciółka wróciła z kamienną twarzą.
Było już naprawdę późno. Ludzi coraz mniej, z każdą chwilą zaczynała panować gęstsza atmosfera, ale zrobiło się ciszej. Głowa mnie bolała z nadmiaru emocji. Miałam dość, już
chciałam powiedzieć Jaśkowi, żeby odwiózł Olgę, ale przyszedł lekarz. Jego mina nie wróżyła zbyt wiele dobrego. Wypowiedział pierwsze słowa, które słuchaliśmy z uwagą, ale do sali Mili wbiegły pielęgniarki wołając go. Odbiegł od nas i ostatnim, co usłyszeliśmy, to przewlekły, monotonny pisk.
___________________________________________________________
Misie! Witam Was w nowym rozdziale :) mam nadzieję, że nie był nudny. Chociaż pewnie był xd. Starałam się o długi.
PRZEDE WSZYSTKIM! CO SĄDZICIE O NOWYM WYGLĄDZIE BLOGA? Jeśli razi Was w oczy, zmniejszcie jasność/kontrast ekranu. Na pewno będzie lepiej :) sprawdźcie i wygląd mobilny i komputerowy. Wyraź opinię w komentarzu.
GRUPA! Strasznie mnie męczyliście o grupę na Facebooku, więc ją w końcu założyłam. TO BYŁ TYLKO I WYŁĄCZNIE WASZ POMYSŁ, więc bez hejtów o gwiazdorzenie plz. Link do grupy: NAJWSPANIALSZA, NAJCUDOWNIEJSZA, NAJMILSZA GRUPA CZYTELNIKÓW TEGO FANFICTION!
Przypominam o asku : ask.fm/Znajoma2000
I napisz do mnie na skype! Nazwa: froncalaff
Świetny!
OdpowiedzUsuńZgadłam! Czyli Mila jednak bierze. Tego się bałam najbzrdziej. Czekam z niecierpliwością na następny.
Zapraszam do siebie -------------------> Mari
http://cieplowsrodchlodu.blogspot.com/
Super rozdział (♥ω♥*) na wersji na tel nie razi wygląd ^^ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPierwsza :) ej nie zabijaj Mili :( bardzo lubię czytać twojego bloga #.# Pisz dalej, bo świetnie ci to wychodzi ;)
OdpowiedzUsuńMocny rozdział ;) Świetny wygląd bloga!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńŻal mi Olgi. Będzie sama z dzieckiem. Na niej będzie opierał się cały trud wychowania.
I Jaśka też mi zal. Dowiedział się, że jego siostra znowu bierze. To pewnie spory cios dla niego.
Wygląd bloga jest super =)
Rozdział jest świetny =D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://jednozdarzenie.blogspot.com/ <3
świetny rozdział tylko prosze nie uśmiercaj Mili
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3! Tak mi mega szkoda Mili, nie zabijaj jej ;c. Wygląd bloga jest super! :D Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/
Świetnie ! :) No po prostu nie spodziewałam się tego po tobie Mila... nie ładnie xD :D
OdpowiedzUsuńwoow no po tobie bym sie takiego obrotu zdadzen nie spodziewala szczegolnie z tymi narkotykami ;o Rozdzial no coz mam mowic no GENIALNY (jak zawsze) I zaprzaszam tu:
OdpowiedzUsuńhttp://for-you-id-risk-it-all.blogspot.com/?m=1
Świetny 8) czekam na next'a !!
OdpowiedzUsuńRozdział super,ale boję się o Milę ♥ O.O Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze :) Pisz szybko nexta ! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Kocham twoje ff. <3
OdpowiedzUsuń_____________________________________
http://i-believe-that-we-all-fall-down.blogspot.com/?m=1
Zajebisty! Zapraszam do mnie http://xwithout-you-there-is-no-mex.blogspot.com/?m=1 - ask: Ann_anniex
OdpowiedzUsuńKocham, Annie. <3
Znalazłam chwilę, żeby przeczytać! :D Biedna Olga, ale jestem ciekawa jak to się dalej potoczy z nią i dzieckiem. A Mila. . . . ja nie chcę, żeby ona umarła ;-; ja to ogólnie nie lubię jak ktoś umiera w opowiadaniach, no może czasem.. ale nie ona! :/ Ale przyznać trzeba, że świetnie wszytko opisane! :D Emocje jak zawsze towarzyszyły mi podczas czytania! A wygląd bloga jest w porządku! Do następnego! :** <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuń59 yr old Accountant III Arri Viollet, hailing from Noelville enjoys watching movies like It's a Wonderful Life and Kabaddi. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a Ford GT40. Dowiedz sie tutaj
OdpowiedzUsuńile kosztuje rozwod rzeszow
OdpowiedzUsuń